Wirtualne randkowanie przyniosło nie tylko nowe możliwości poznawania ludzi, ale też zupełnie nowe formy zrywania relacji. Dawniej, gdy związek się kończył, przynajmniej wiedzieliśmy, że się kończy – były rozmowy, wyjaśnienia, czasem łzy, ale też zamknięcie pewnego rozdziału. Dziś coraz częściej relacje po prostu rozmywają się w cyfrowej próżni, pozostawiając drugą stronę w stanie niepewności, bólu i frustracji. Ghosting, orbiting, breadcrumbing – te terminy weszły na stałe do słownika współczesnej miłości, odzwierciedlając patologie, które stały się codziennością w erze komunikacji przez ekran.
Ghosting, czyli nagłe i bez słowa wyjaśnienia zerwanie kontaktu, jest chyba najbardziej bolesnym z tych zjawisk. Jeszcze wczoraj wymienialiście się wiadomościami pełnymi zaangażowania, a dziś druga osoba znika jak kamfora – nie odbiera telefonów, nie odpisa na wiadomości, a jej profile w mediach społecznościowych milkną. To, co w realnym świecie byłoby uznane za skrajnie niegrzeczne i ranne, w świecie online stało się niemal normą. Ofiara ghostingu zostaje z poczuciem odrzucenia i masą niewygodnych pytań: „Co zrobiłam źle?”, „Dlaczego nie potrafił po prostu powiedzieć, że nie jest zainteresowany?”. Najgorsze w ghostingu jest to, że nie daje on szansy na zamknięcie – nie wiadomo, czy to koniec, czy może druga osoba wróci za tydzień, miesiąc lub rok, jak gdyby nigdy nic.
Orbiting to bardziej wyrafinowana forma ghostingu, w której ktoś przestaje aktywnie uczestniczyć w rozmowie, ale nie znika całkowicie. Może obserwować nasze profile w mediach społecznościowych, reagować na historie, a nawet od czasu do czasu rzucić jakąś enigmatyczną wiadomość, ale nie podejmuje już poważnej rozmowy. To trochę jak krążenie wokół czyjegoś życia, utrzymywanie się na peryferiach, ale bez realnego zaangażowania. Orbiting bywa jeszcze bardziej frustrujący niż ghosting, bo daje złudne poczucie, że relacja jeszcze trwa – aż w końcu dochodzi do bolesnego olśnienia, że druga osoba po prostu nie ma odwagi całkowicie się odciąć, ale też nie chce już wkładać w kontakt żadnego wysiłku.
Breadcrumbing to kolejna toksyczna strategia, w której jedna osoba rzuca drugiej okruchy uwagi, by utrzymać ją w stanie niepewności. To mogą być przelotne wiadomości, niejasne sugestie spotkania, które nigdy nie dochodzi do skutku, albo komplementy wysyłane tylko po to, by podtrzymać zainteresowanie. Breadcrumber nie chce ani prawdziwego związku, ani całkowitego zerwania – woli trzymać drugą osobę w zawieszeniu, na wypadek gdyby w przyszłości potrzebował emocjonalnego wsparcia lub potwierdzenia swojej atrakcyjności. To zachowanie jest szczególnie bolesne, bo ofiara często przez długi czas łudzi się, że może jednak coś z tego będzie, tracąc czas i energię na relację, która nigdy nie wyjdzie poza etap mglistych obietnic.
Czemu ludzie stosują te metody zamiast po prostu powiedzieć, że nie są zainteresowani? Powodów jest wiele. Po pierwsze, w świecie online łatwiej jest unikać trudnych rozmów – nie widzimy twarzy drugiej osoby, nie słyszymy łez, nie musimy patrzeć, jak nasze słowa ją ranią. Po drugie, wiele osób po prostu nie chce brać odpowiedzialności za swoje decyzje – lepiej zniknąć, niż przyznać, że się kogoś zawiodło. Wreszcie, w kulturze, w której dostęp do nowych ludzi jest niemal nieograniczony, relacje często traktuje się jak coś tymczasowego, co można w każdej chwili wymienić na nowszy model.
Ofiary tych praktyk często obwiniają siebie, ale prawda jest taka, że ghosting, orbiting i breadcrumbing mówią więcej o osobie, która je stosuje, niż o tej, która ich doświadcza. To przejaw braku dojrzałości emocjonalnej, nieumiejętności radzenia sobie z konfliktami lub po prostu egoizmu. Problem w tym, że im częściej stykamy się z takimi zachowaniami, tym bardziej zaczynamy je uznawać za coś normalnego – a to prowadzi do znieczulenia i utraty zaufania do ludzi w ogóle.
Jak się przed tym bronić? Przede wszystkim warto uświadomić sobie, że jeśli ktoś nie potrafi jasno zakomunikować swoich intencji, prawdopodobnie nie jest gotowy na dojrzałą relację. Nie warto tracić czasu na domysły i usprawiedliwianie czyjegoś braku szacunku. W świecie, gdzie randkowanie online często przypomina grę, warto pamiętać, że po drugiej stronie ekranu są prawdziwi ludzie – i że każdy zasługuje na uczciwość, nawet jeśli ma ona formę trudnej, ale jasnej rozmowy.